Historia z happy endem

Ktoś miał taki dylemat:
Co z kotem zrobić latem?
Dla kota miejsca nie ma,
wyrzucono go zatem...

Kot na ulicę trafił,
błąkał się głodny, chory,
lecz żebrać nie potrafił,
ze wstydu, nie z przekory.

W chłodny sierpniowy ranek
szukał choć kromki chleba,
na ławce dostrzegł panią,
w jej oczach skrawki nieba.

Spojrzał na nią poważnie,
do kolan się przytulił,
dotknął łapką odważnie,
czym wielce ją rozczulił.

Pogłaskała go pani
dłonią lekką, przyjazną,
wtedy kot w zaufaniu
westchnął błogo i zasnął.

Jakiś czas trwało, zanim
jedno drugie poznało,
kot został już u pani,
wciąż jest im siebie mało.

Lubią przy sobie siedzieć,
kot patrzy w oczy pani,
są, jakby to powiedzieć,
po prostu zakochani!

Opowieść dalej sama
toczy się już powoli...
(Pani to nasza mama,
a kot to Kot Hipolit).



Zawartość tej strony jest wartością intelektualną, chronioną prawem autorskim.
Nie dopuszcza się kopiowania, przetwarzania bądź modyfikowania zawartych tu treści bez zezwolenia.
Cytowanie wyłącznie z podaniem autora.
Wierszy z zakładki "Dedykacje" proszę nie cytować.

Kontakt:

Marta "Majorka" Chociłowska-Juszczyk
e-mail: marteusz@gmail.com                                                                                             Design by morigan © 2010 All rights reserved